Kayah, jedna z najbardziej charyzmatycznych artystek polskiej sceny muzycznej, w poruszającym wywiadzie opowiada o swoich zmaganiach z chorobą, presją wyglądu i emocjonalnych ranach z dzieciństwa. „Ludzie oczekują, że będę wyglądać jak 20 lat temu. To niemożliwe” – mówi szczerze.
„Jestem kobietą, która przeżyła wiele”
W rozmowie z Plejadą Kayah wraca do trudnych wspomnień. Opowiada o relacji z ojcem, który zamiast wspierać – krytykował. „Dawał mi do zrozumienia, że jestem gorsza” – przyznaje. Tylko dwa razy usłyszała, że jest z niej dumny – jednym z nich był moment, gdy pojawiła się na okładce „Playboya”.
Kompleksy z przeszłości, siła z teraźniejszości
Wspomnienia z dzieciństwa, zwłaszcza wizyty u ojca w Wiedniu, pozostawiły w niej ślad. „Czułam się tam jak uboga krewna… bałam się, że mnie oskarżą o kradzież, bo jestem Polką” – wspomina.
Dziś mówi jasno: „Nie porównuję się z innymi. Wiem, kim jestem i co zrobiłam”. Choć dodaje też: „Jestem poraniona i mam w sobie mnóstwo smutku, ale to nie przekreśla tego, że jestem silna.”
Presja wyglądu i walka z chorobą
Kayah przyznaje, że nie przejmuje się starzeniem – dopóki nie wpływa ono na jej pracę sceniczną. Mówi wprost o chorobie Hashimoto, z którą się zmaga: „Bywają dni, że moje ciało jest jak guma od majtek. Nie mam nad tym kontroli.”
Choroba wpływa na jej sylwetkę i wygląd, co wywołuje presję ze strony otoczenia. „Mogłabym stawać na głowie, a i tak pewnych rzeczy nie przeskoczę” – przyznaje artystka.
Autentyczność i przekaz ponad wygląd
Kayah podkreśla, że to nie wygląd powinien definiować człowieka. „Najważniejsze jest dla mnie zdrowie. Chciałabym być zapamiętana jako dobry człowiek, nie tylko jako wokalistka” – mówi z przekonaniem.
Jej szczerość, siła i doświadczenie pokazują, że za sceniczny blaskiem kryje się kobieta z krwi i kości, która – mimo przeciwności – nadal inspiruje i porusza.
Źródło: Plejada, fot. AKPA