Piątkowe spotkanie Ligi Narodów pomiędzy Polską a Holandią zakończyło się remisem 1:1 na PGE Narodowym. Mimo że biało-czerwoni walczyli z dużym zaangażowaniem, a mecz dostarczył wielu emocji, to jednak uwagę mediów skupiły przede wszystkim wydarzenia na trybunach. Holenderska prasa bez skrupułów opisuje skandaliczne zachowania, które miały miejsce podczas meczu.
Po meczu z Holendrami – futbol jako więcej niż sport
Piłka nożna w Polsce to zjawisko sięgające znacznie dalej niż sportowa rywalizacja. Na przestrzeni lat futbol stał się ważnym elementem społeczno-kulturowym, zakorzenionym głęboko w okresie transformacji ustrojowej. Przekracza on granice zwykłych rozgrywek, służąc często jako bezpieczny kanał wyładowania napięć społecznych. Bez względu na kondycję reprezentacji, poziom ligi krajowej czy afery w Polskim Związku Piłki Nożnej, mecze narodowej kadry zyskują rangę wydarzeń o znaczeniu państwowym.
Miliony kibiców zbierają się przed telewizorami, a dziesiątki tysięcy osób zapełniają nowoczesne stadiony, które same w sobie stały się symbolem cywilizacyjnego rozwoju. Miłość do futbolu, zbudowana na sukcesach „Orłów Górskiego” z lat 70. i 80., przetrwała trudne lata 90., by zintensyfikować się wraz z organizacją Euro 2012. Choć sportowo turniej nie był udany dla polskiej drużyny, na trwałe odmienił on infrastrukturę i kulturę kibicowską w kraju. Stał się wizytówką nowoczesnej Polski — gościnnej i perfekcyjnie zorganizowanej.

Wraz z sukcesem organizacyjnym i atmosferą ogólnonarodowego święta powstał mit nowoczesnego kibicowania. Wsparcie „Biało-Czerwonych” zaczęło być postrzegane jako forma nowoczesnego, otwartego patriotyzmu. Jednak ta miłość jest pełna wyzwań i sprzeczności. Wychowani na legendzie „zwycięskiej” reprezentacji sprzed dekad, polscy kibice niosą ogromne, często nierealistyczne oczekiwania, co w ironicznej formule podsumowuje słynna trylogia: „mecz otwarcia”, „mecz o wszystko” oraz „mecz o honor”. Każda porażka, zwłaszcza ta „o stawkę”, bywa odbierana jako osobista zniewaga lub narodowa tragedia, co sprawia, że zachowanie trybun jest bardzo nieprzewidywalne.
Polscy kibice pod lupą stereotypów
Obraz polskiego fana piłki nożnej w Europie wywołuje mieszane uczucia, wariujące od zachwytu po przerażenie. Po jednej stronie mamy wizerunek entuzjastycznych i gościnnych kibiców, co udowadniały media podczas Euro 2012 i Euro 2016. Przykładem jest wspólna zabawa Polaków i Irlandczyków na ulicach Nicei, która stała się symbolem pozytywnego footballowego ducha i przyniosła Polsce nieformalny tytuł „najlepszych kibiców turnieju”. To twarz „kibica-turysty”, inteligentnego i szanującego zasady lokalne oraz rywali.
Z drugiej jednak strony wciąż obecny jest mroczniejszy stereotyp, wywodzący się z lat 90., kiedy mecze piłkarskie nieraz przypominały arenę stadionowych wojen między chuliganami. Ten obraz podsycany jest dzisiaj przez liczne incydenty, bójki oraz nagminne stosowanie zakazanej pirotechniki, która jest zmorą nowoczesnych stadionów. „Polski kibol” stał się w wielu kręgach synonimem awanturnika wymagającego ścisłego nadzoru. Rzeczywistość jest jednak bardziej złożona i leży gdzieś pośrodku.
W Polsce bardzo rozwinięta jest kultura „ultras” — zorganizowanych grup odpowiedzialnych za spektakularne oprawy meczowe (sektorówki), które często można nazwać sztuką. Niestety, dla wielu z nich pirotechnika, zwłaszcza race, jest integralną częścią choreografii, a także formą artystycznej ekspresji i manifestacją niezależności wobec komercyjnego futbolu. Jednak używanie pirotechniki na stadionach jest w Polsce nielegalne, gdyż prawo — w tym Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych — zakazuje wnoszenia i stosowania takich środków. Powoduje to ryzyko pożarowe i zagraża zdrowiu uczestników, zwłaszcza rodzin z dziećmi. To konflikt między ideą „wolności na trybunach” a wymaganiami bezpieczeństwa, który pozostaje nierozwiązany.
Holenderskie media bezlitosne po wydarzeniach na Narodowym
14 listopada 2025 roku na PGE Narodowym w Warszawie wieczór meczowy z Holandią miał być wielkim świętem futbolu. Spotkanie, zakończone remisem 1:1 po nerwowej końcówce, przyciągnęło komplet publiczności. Mimo gorącej atmosfery, szybko wymknęła się spod kontroli. W miarę jak Holendrzy przejmowali na boisku inicjatywę, na trybunach zaczęły się niepokojące sceny. W sektorze zajmowanym przez najbardziej zagorzałych kibiców „za bramką” odpalono race, które błyskawicznie spowiły niejako murawę gęstym i gryzącym dymem, znacznie ograniczając widoczność.
Z uwagi na powstałe zagrożenie i niemożność kontynuowania gry, sędzia główny nie miał wyjścia — przerwał mecz. Zawodnicy z obu drużyn spojrzeli zdumieni na trybuny, podczas gdy spiker apelował o opanowanie. Płonące przedmioty upadły bardzo blisko pola karnego, które bronił Kamil Grabara, zmuszając bramkarza do oddalenia się od linii bramkowej. Obsługa stadionu i służby porządkowe natychmiast interweniowały, usuwając zagrożenie.
Natychmiastowa reakcja mediów była zdecydowana i bezlitosna. Portal Fakt jeszcze w piątkowy wieczór użył ostrych słów w tytule:
„Żenujące zachowanie garstki chuliganów”
— co natychmiast stało się viralem i zostało szeroko powielone przez holenderskie media. Serwisy takie jak vi.nl nie szczędziły krytyki zarówno organizatorom, jak i fanom, wytykając brak kontroli i odpowiedzialności.
W oczekiwaniu są trudne sankcje finansowe dla Polskiego Związku Piłki Nożnej, które mogą sięgać setek tysięcy euro. Istnieje również realna groźba zamknięcia stadionu lub jego części na kolejne mecze reprezentacji, co nie tylko wiąże się z dużymi stratami finansowymi, ale również poważnym uszczerbkiem dla wizerunku polskiego futbolu. Kolejny raz sportowy wynik został całkowicie przyćmiony skandalem, za którego konsekwencje zapłacą wszyscy prawdziwi kibice w Polsce.